Rada Unii Europejskiej przyjęła w poniedziałek 25 września stanowisko negocjacyjne względem projektu rozporządzenia Euro 7. W porównaniu z rygorystyczną propozycją Komisji Europejskiej jest ono dużo łagodniejsze, co wywołuje skrajne emocje w UE. Na podstawie wypracowanego podejścia ogólnego prezydencja Rady rozpocznie dyskusje z Parlamentem Europejskim, gdy tylko ten przyjmie swoje stanowisko.
Dalsze zmniejszanie zanieczyszczeń w motoryzacji
Proponowane rozporządzenie po raz pierwszy uwzględnia w jednym akcie samochody osobowe, dostawcze i ciężarowe. Ma zapewnić bardziej adekwatne przepisy w zakresie emisji samochodowych oraz jeszcze bardziej obniżyć zanieczyszczenia powietrza pochodzące z transportu drogowego. W informacji prasowej, wydanej 25 września 2023 roku przez Radę UE, można przeczytać, że stanowisko Rady pozwoli pogodzić surowe wymogi co do emisji samochodowych z dodatkowymi inwestycjami w przemysł i to w chwili, gdy europejscy producenci zmierzają ku produkcji samochodów bezemisyjnych. Rada utrzymuje w nim obecne limity emisji i warunki badań pojazdów lekkich. Jeżeli chodzi o pojazdy ciężkie — obniża wspomniane limity i nieco modyfikuje warunki badań. Omawiane rozporządzenie Euro 7 zawiera też specjalny przepis o autobusach miejskich, by zapewnić spójność z nowo proponowanym celem zeroemisyjnym na rok 2030 dla tych pojazdów.
Reprezentujący Hiszpanię w obradach Rady minister przemysłu, handlu i turystyki Héctor Gómez Hernández podkreślił że:
- Europa jest znana na całym świecie z produkcji niskoemisyjnych samochodów najwyższej jakości. Chcemy nadal dążyć do poprawy jakości powietrza. Zamierzamy pozostać liderem w dziedzinie mobilności przyszłości, a także przyjąć realistyczne poziomy emisji dla pojazdów w następnej dekadzie i jednocześnie wesprzeć przejście branży na ekologiczne samochody do 2035 r. Prezydencja hiszpańska jest skłonna uwzględniać różne postulaty i wnioski państw członkowskich. Wierzymy, że projekt ten zdobył szerokie poparcie a także, że zapewnia odpowiednie wyważenie kosztów inwestycji ponoszonych przez producentów oraz zwiększa korzyści dla środowiska wynikające z rozporządzenia.
Czy branża potrzebuje Euro 7?
Jak można się było spodziewać podejście Rady wywołuje skrajne emocje. Część państw UE nazywa go „zmarnowaną szansą” i zarzuca brak ambicji. Wywołuje ono oburzenie wśród przedstawicieli środowisk postulujących konieczność stanowczych kroków w walce z emisjami. O potrzebie zachowania konkurencyjności przy jednoczesnym zapewnieniu czystości samochodów na drogach oraz o konieczności przeciwstawienia się konkurencji ze strony USA i Chin wspominają z kolei przedstawiciele Komisji Europejskiej.
Benjamin Krieger, sekretarz generalny CLEPA - Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych, wskazuje w podobnym tonie, iż szacuje się, że w ciągu następnej dekady w UE sprzedanych zostanie 100 milionów pojazdów napędzanych konwencjonalnie. Według niego kształt Euro 7 określi czy UE będzie odgrywać rolę w kształtowaniu standardów technologicznych, czy też pozostawi tę prerogatywę Stanom Zjednoczonym i Chinom. ACEA reprezentująca producentów samochodów ocenia, że jest to krok w dobrą stronę, choć przypomina, że postulowała całkowite wycofanie się polityków z normy Euro 7, wskazując że wydatki na przygotowanie modeli spełniających nową normę będą nieproporcjonalne do efektów, a UE powinna skupić się na elektryfikacji i wodoryzacji transportu.
Komentarz SDCM
Przemysł motoryzacyjny wskazuje, że norma Euro 7 musi pozostać realistyczna w odniesieniu do tego, co jest technicznie osiągalne. Zbyt wyśrubowana norma sprawi, że oczekiwania Brukseli nie będą możliwe do spełnienia w zakładanym czasie z całą paletą konsekwencji. Projektowana norma z pewnością wpłynie na branżę motoryzacyjną w całej UE i nie mówimy tu tylko o producentach pojazdów i dostarczających do nich swoje produkty producentach części na pierwszy montaż, ale także dostawcach na rynek wtórny. Jeśli więc mamy obecnie na stole surową propozycję KE i łagodniejszą Rady, to zapewne w trialogu powstanie kompromis, z którego już nikt do końca nie będzie zadowolony - a to podobno oznaka dobrego kompromisu.
Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) to ponad 100 największych graczy przemysłu i rynku części motoryzacyjnych, reprezentujących interesy przemysłu, handlu i usług o wartości blisko 140 mld złotych rocznie tworzących ponad 330 000 miejsc pracy. SDCM należy do największych organizacji europejskich takich jak: CLEPA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych) i FIGIEFA (Międzynarodowa Federacja Niezależnych Dystrybutorów Motoryzacyjnych).