Europejski legislator ustalił ambitne plany redukcji emisji CO2 dla motoryzacji. Pytanie „czy” zamieniamy więc na „jak”, jakim kosztem i kto ten koszt poniesie?
Przemysł redukuje, emisje rosną
Czy pomoże to w hamowaniu zmian klimatycznych na świecie?
Jest to ważny krok, choć nie zapominajmy, że demonizowana motoryzacja to jedynie część składowa w globalnej emisji dwutlenku węgla. Dodatkowo, w żadnej innej części świata nie ma tak surowych norm dotyczących emisji CO2 jak w Europie, a pamiętajmy, że dwutlenek węgla nie zna granic ani kontynentów. Potrzeba zatem światowego porozumienia, żebyśmy faktycznie mogli przeciwdziałać zmianom klimatycznym. Wymogi redukcji o 37,5% emisji CO2 przez pojazdy osobowe i 30% przez ciężarowe, już w 2030 r., może wywołać więcej złego niż dobrego, a z pewnością przyniesie wiele problemów.
mówi Alfred Franke, Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych
Obecnie istnieje wiele technologii, które mogą pomóc w spełnieniu norm emisji CO2. Nie mam wątpliwości, że pomocne mogą być w tym zakresie hybrydy, będące przejściem pomiędzy pojazdami z napędem konwencjonalnym a elektrykami, czy też pojazdy napędzane LNG/CNG. Nie ma obecnie jednej wybranej technologii, która będzie dominowała za kilka - kilkanaście lat, a opłacalność wspomnianych technologii zależy i zależeć będzie od ewolucji czynników takich jak infrastruktura, regulacje prawne na różnych poziomach i decyzje konsumentów - czynniki, na które przemysł motoryzacyjny nie ma wpływu.
dodaje A. Franke.